la rocca w cefalu
Cefalù i okolice,  SYCYLIA PÓŁNOCNA

La Rocca: trekking po parku archeologicznym w Cefalù

Pan z budki pomógł mi kupić bilet w automacie, a potem przybił na odwrocie pieczątkę z numerem i surowo nakazał go pilnować. Skonsternowany zapytałem co to za cyrk i otrzymałem odpowiedź, że będę “odklikany w komputerze” przy wyjściu bo zdarzały się przypadki, że delikwenci zostawali na noc na górze i były jakieś pretensje do organizatorów. Pomyślałem OK, takie czasy. Po chwili wspinaczki poczułem za sobą świszczący oddech pary taszczącej wózek dziecięcy, a potem minęła mnie pielgrzymka pań w wieku pozarozdrodczym w japonkach i przez chwilę nie wiedziałem czy bardziej chce mi się śmiać czy płakać. Ale postanowiłem nie dać sobie zepsuć wycieczki w rodzinne strony. I chociaż turystyka masowa zrobiła z tego miejsca karykaturę, i tak serce mi waliło z przejęcia, że oto wracam do domu. I chociaż nie ma chyba bardziej “wyświechtanego” blogowo- i naukowopisarsko miejsca na wschód od Palermo niż La Rocca w Cefalu, i tak czułem ogromne wzruszenie.” (mieszkaniec twierdzy przybywający z przeszłości)

Dzień dobry. Jestem Gerontius i mam 10 lat. Urodziłem się w Cephaloedium czyli rzymsko-hellenistycznym Cefalu obecnie w strefie wpływów Bizancjum. Mam wiedzę XXI-wiecznych archeologów i historyków. Bierzcie co przeczytacie z przymrużeniem oka i dzielcie na pół – obecny stan “wiedzy” o moim domu to stek domysłów mówiąc oględnie. Zabieram was dzisiaj na sentymentalny spacer po mojej okolicy. Do miejsca, gdzie upływało moje dzieciństwo i dorosłość, gdzie przyszły na świat moje dzieci i wnuki, a potem odeszły jak ja sam. Wehikuł czasu nastawiony! Pasy zapięte? Jedziemy!

la rocca w cefalu
Szkoda mi było zostawić mój dom na plaży. Tam wysoko też okazało się fajnie

La Rocca: mury obronne, strażnica i baraki

Urodziłem się, jak mówią, po “ciemnych wiekach” kiedy Wandale panoszyli się po Italii i przyprawiali podupadające Imperium Rzymskie o białą gorączkę. Niby nastał czas nadziei, ale miesiąc miodowy z Bizancjum nie trwał długo. Nikt za bardzo nie interesuje się Trinakrią – jak to ktoś zręcznie napisał – jesteśmy zaledwie na rubieżach Cesarstwa. Zawsze musimy radzić sobie sami, a czasy są ciężkie. Tyle wieków było bezpiecznie, ale przestało. Ataki Saracenów stały się nie do zniesienia. Smutno mi było zostawić nasz domek nad morzem. Po trzecim razie, gdy zbóje znowu przypłynęli na statkach i wszystko nam zabrali, a chałupę zniszczyli, tata powiedział, że czas na przeprowadzkę. Co się ostało zapakował na osła i wdrapaliśmy się wąziutką ścieżynką na skałę.

Będąc brzdącem lubiłem zadzierać głowę i patrzeć na nią jak złowieszczo wisi nad wioską. Wiele słyszałem o niej z opowieści dziadka, a ten często mawiał, że góra to zamieniony w skałę pasterz Dafnis. Kochała się w nim na zabój nimfa Echnais, a że młodziana interesowała bardziej poezja bukoliczna niż miłość cielesna, poprosił Afrodytę by uratowała go przed zazdrosną nimfą. Dziadek dużo wie o naszym greckim dziedzictwie.

Opowiadał mi często, że mury widoczne z dołu są bardzo stare. Starsze niż nasza dawna osada nad wodą. Postawili je Fenicjanie i to byli bardzo mądrzy ludzie – wiedzieli gdzie się osiedlać i jak bronić się przed intruzami. Mieszkamy teraz co prawda w drewnianych chatach, a na czas zimowej słoty przenosimy się do jaskiń, za to jak tu bezpiecznie! Trzeba będzie trochę ponaprawiać po Fenicjanach i połatać dziury w murach, ale damy radę. Tata miał rację – tu jest dużo lepiej.

la rocca w cefalu
Mury fenickie.
Radzą i radzą i do tej pory nie wiedzą czemu służył ten budynek

Część mieszkańców zdeklarowała się bronić fortu i dla wygody przy murach dobudowaliśmy pomieszczenia, gdzie mogliby mieszkać i być w pogotowiu 24/7. Naukowcy ich tymczasowe domy nazwali później barakami, a tam, gdzie urzędował dowódca obrony – strażnicą.

Dobudowane przy murach pomieszczenia załogi twierdzy.
la rocca w cefalu
Jak przybył Ruggero od razu miasto nabrało charakteru.
Niemi świadkowie historii.

La Rocca: rurociągi, młyny i cysterny

Jest trochę zabawy z wodą. Na dole mama z rana wysyłała mnie do Cefalino, strumyka ze słodką wodą wpadającego do morza. Tutaj wykorzystujemy naturalne zagłębienia w skale. Cysterny są dość głębokie, wiec tata z wujkiem wymyślili taką fajną wciągarkę. Ale i tak trzeba się solidnie naczekać zanim nakapie deszczówki. Suchy kraj. Zimą pada częściej, więc pobudowaliśmy rurociągi i młyny transportujące do kolektorów wodę spływającą stokami. Wszystko to na wypadek przedłużających się oblężeń. Takich studni mamy 19. Sklepienia są zabezpieczone cegłami, a ściany uszczelnione zaprawą murarską.

Kolektor na deszczówkę.

La Rocca: magazyny i piece

Tutaj na górze nic nie urośnie, nie ma miejsca. Pola mamy na dole i potem plony trzeba wnosić. Ziarno trzymamy w magazynach, a obok zbudowaliśmy piece do wypiekania chleba. Jedzenia nie zabraknie gdyby Arabowie znowu zawitali w nasze strony i oblegali nasz dom-fortecę.

cefalu
Po lewej piec, po prawej magazyny zboża.

La Rocca: świątynia Diany

Lubię z chłopakami poganiać trochę po twierdzy. Moim ulubionym zakamarkiem jest taka budowla zarośnięta zielskiem przypinająca bunkier. Czas umilamy sobie szukając w jej ścianach różnych żyjątek – zwłaszcza skorupek i muszelek. Ponoć nazywa się lumachella, rodzaj skały sedymentacyjnej. Tak mówią mądrzy ludzie.

la rocca w cefalu
Skała osadowe lumachella.

Pytałem taty co tu kiedyś było. Powiedział, że nie ma na La Rocce nic starszego, może oprócz jaskini Giumente po wschodniej stronie góry z pozostałościami ludzkiego osadnictwa. Nasi przodkowie zbudowali to miejsce tak dawno, że nikt tego nie pamięta. Pan Tukidydes z Aten nazywał moich dziadów Sikanoi czyli Sykanami. Choć my wyznajemy Jezusa Chrystusa Pana Naszego, tata mówi, że była tutaj świątynia bóstwa niechrześcijańskiego. Ponieważ stoi dokładnie przy zbiorniku zasłoniętym dolmenem jest podejrzenie, że składali tutaj hołd bóstwu wodnemu i odprawiali jakieś rytuały. Chciałem dowiedzieć się jakie, ale tata nie wie dokładnie. Jest teoria, że miały one miejsce w równonoc, gdyż akurat wtedy słońce zachodziło dokładnie między megalitami głównego wejścia (stojąc wewnątrz). A być może też bóstwu solarnemu. Generalnie nikt nic nie wie i zapewne już tak zostanie. Jeden gościu twierdzi, że były tu wody uzdrawiające i że całą resztę dobudowano później i umownie nazwano świątynią Diany (była m.in. patronką źródeł leczniczych). Wykorzystujemy ją jako wieżę obserwacyjną.

la rocca
Wejście do przybytku Diany.
la rocca
Wnętrze.
la rocca
Pierwszy mieszkańcy Cefalu mieszkali w tej jaskini.

La Rocca: kościoły Wenery, Anny, Kalogera

Zresztą mówienie o tym miejscu to wciąż temat tabu. Nasz lokalny biskup ma pomysł by nakazać na ruinach świątyni po prawej stronie od drzwi wybudować kościół. Będzie pod wezwaniem świętej Wenery, żeby zatuszować jej wcześniejszy pogański charakter. W pobliżu magazynów na zboże i pieców też zbudujemy kościółek Anny, potem będzie zburzony, ale w XVI w. na jego miejscu powstanie nowy. I jeszcze jest jeden trochę na południe, Kalogera z Sycylii.

Chiesa di Santa Anna powstał na bazie czegoś bizantyjskiego.

La Rocca: zamek Normanów

Mnie nie ma już na świecie, ani moich dzieci i wnuków. Późniejsze pokolenia doświadczą więcej spokoju i dobrobytu niż my, gdy w końcu wyniosą się stąd Arabowie. Od 858 roku władali wyspą. Wystarczy. Na szczęście przybył na wyspę jakiś facet z Normandii. Nazywa się Roger i stopniowo wyzwala wyspę. Potem koronuje się na króla Sycylii. Będzie wprawdzie sprowadzał tu znowu Arabów, by korzystać z ich wiedzy, ale będzie szło ku lepszemu. Wprawdzie wybuduje na naszej La Rocce zamek, ale ludność cywilna znowu będzie mogła żyć przy przylądku (gr. kafale, skąd dzisiejsze Cefalù).

la rocca
Zamek normandzki widziany od zachodu.
Wschodnia część zamku. W dole Kalura włączona administracyjnie do Cefalu.

La Rocca: dobre rady starego bywalca

Gdy wróciłem tutaj w 2019 roku i zobaczyłem ile ludzi mi towarzyszyło we wspinaczce, z jednej strony zasmuciło mnie to, a z drugiej ucieszyło. To nie jest już to samo miejsce co kiedyś. Mimo to wciąż zachwyca ludzi jak mnie przed wiekami. Znam La Rocca na wylot i pozwólcie, że dam wam kilka wskazówek. Zarezerwujcie sobie co najmniej 2-3 godziny na zwiedzanie. Nie usiłujcie “zaliczyć” La Rocca jako ostatni punkt przed podróżą powrotną lub dalszą. Polecam najpierw twierdzę, potem miasteczko. Patrzcie na pogodę zanim podejmiecie trud zdobycia tych 268 m n.p.m. Uważam, że góra jest trudna nawet przy optymalnej pogodzie. Przy 10-minutowej mżawce sycylijskiej ścieżki robią się jeszcze bardziej śliskie niż zwykle. Fragmentami trasa zamienia się w błoto. Weźcie pod rozwagę temperaturę czy na pewno stać was fizycznie na górskie ekscesy w 40 stopniach. Ubierzcie buty trekingowe albo sandały z grubą podeszwą. Miejcie ze sobą przykrycie głowy, filtr przeciwsłoneczny i zapas wody. Nie schodźcie ze szlaku. La Rocca jest urwista i stroma, łatwo o wypadek. Wejście przy Salita Saraceni, 21, otwarcie o 9:00, ostatnie wejście ok. 16:30, bilet €4 w automacie.

Ten eksperyment powstał dzięki:

  • Gerontiusowi – chłopczykowi z dawnych czasów
  • tablicom informacyjnym w Parco delle Cefalu
  • Davide Gori, Andrea Orlando “The megalithic Temple of Diana on the Cefalu Rock”, Mediterranean Archaeology and Archaeometry, Vol. 16, No 4, (2016), pp. 207-211
  • niezaprzeczalnej wyobraźni autorki

W bezpośrednim pobliżu Cefalu znajdują się Góry Madonie z dobrą bazą wypadową w miasteczku Castelbuono.